piątek, 10 sierpnia 2018

Epilog

Śmierć Simby była potężnym bólem dla każdego.

Kiara usiadła obok Sawy i lekko trąciła go nosem.Sawa przeniósł wzrok na matkę.
-Rafiki powiedział,że jutro zostaniesz królem synku.Wiem,że się na tobie nie zawiodę.
Sawa skinął głową,na potwierdzenie tych słów.Kiara dodała:
-Jestem z ciebie dumna,-polizała go za uszami.

Kiedy lwica zeszła z Lwiej Skaly,Sawa ponownie spojrzał na sawannę.
Shani i Koda obserwowali zabawę dzieci,Siri pewnie też to robiła u siebie.
Sawa uśmiechnął się lekko.Jako król postara się zmienić tyle,by zapisać się w historii,by nikt nigdy nie cierpiał.

Koło niego usiadła Leah,kompletnie ignorując,że nie może tutaj siedzieć.Wiatr zawiał i licie pofrunęły dookoła nich.
Sawa uśmiechnął się,pochylił i szepnął do ucha lwicy:
-Cieszę się ,że tutaj jesteś.Kocham cię,Leah
Oczy Leah poszerzyły się.Lwica uśmiechnęła się z ulgą.Przytuliła się do lwa i także mu coś szepnęła.
***
Sawa i Siri dotrzymali słowa.
 
Sawa był królem mądrym i sprawiedliwym,który poszerzył terytorium,rozwiązał konflikt z hienami,powołał elitalną straż królewską i dokonał jeszcze więcej wspaniałych czynów.Tak więc,za jego czasów,nikt nie musiał głodować,a u boku Leah,lew czuł się silny.
 
Siri także zadbała o Ziemię Odnowioną. Czuwała nad nią wraz z mądrą córką,Namą,ukochanym partnerem i wiernym stadem.
 
Shani prowadziła polowania najlepiej jak umiała,nie zapominając,że jest matką.
 
Maisha,Kopa i Nama bardzo się polubili.Wkręcili do swojej paczki również dzieci Asante, Hope i Tamę.
 
Kiara zawsze była gotowa pomóc.Jeszcze przecież nie nadszedł czas by odeszła z Kręgu Życia.
 
Sawa i Leah zaczęli planować rodzinę.Sawa wiedział,że jeśli urodzi mu się syn,otrzyma imię po jego dziadku.
 
Cała trójka dzieci królewskich dbała o Lwią Ziemię i Ziemię Odnowioną ,jak tylko umieli.Byli przecież tym samym .Łączył ich także Krąg Życia i rodzinne więzy.Czy właśnie nie o to chodziło w tej historii?
 
Koniec.

#11 "Będziesz dobrym królem"

Siri,Shani i Kiara postanowiły spędzić ten dzień razem,jak rodzina.

Koda i Leah ucieszyli się więc,kiedy mogli zająć się lwiątkami.

Sawa wpatrywał się w tą całą scenę z pewnym smutkiem.On sam nie wiedział do czego dąży.Miał być królem..i co jeszcze? co osiągnie?
Jego siostra,Siri,stworzyła dobre stado na Złej Ziemi  i została jego liderką.
Druga siostra,Shani,była świetną główną lwicą polującą,co było jej pasją.
Obie lwice znalazły partnerów i zostały szczęśliwymi mamami.

Jasne futro Sawy lekko zawirowało na wietrze.Lew westchnął i odwrócił się,by znów spojrzeć na daleki horyzont.Słońce wkrótce miało zajść.Sawie przypomniała się historia jego mamy,jak jako mały miał prezentację.Sawa uśmiechnął się lekko.Jako król także będzie oglądał prezentacje jego dzieci i tyle go nowego spotka..Sprawy państwowe,obchody,raporty..
Sawa poczuł ciężar obowiązków ,które go przycisnęły.

W zielonych oczach coś mignęło.

Sawa spojrzał dalej na horyzont.Widział dalekie nocne polowanie lwic.Antylopy pasące się na trawie,niczego nie świadome.Zebry,które już uciekały kłusami.Zauważył Zazu,który rozmawia ze swoją przyszłą następczynią.Tak,Sawa miał dobry wzrok.

Usłyszawszy kroki,odwrócił się na chwile.Od razu jednak się uśmiechnął,gdy rozpoznał złotą sierść i czerwoną grzywę z białymi pasmami Simby.
Dziadek usiadł obok niego i teraz oboje wpatrywali się w prawie gotowy zachód słońca.

Słońce ,teraz pomarańczowe,powoli nikło,by pojawić się jutro o wschodzie.Niebo czerniało ,by później pojawiły się na nim migoczące gwiazdy.Tak,byli to dawni przodkowie.Sawa doskonale pamiętał tą lekcje.Jego duchowym przewodnikiem był Mufasa, Siri Uru ,a Shani Asali.

Sawa lekko się uśmiechnął.
-Wszystko będzie dobrze,prawda,dziadku?
Simba spojrzał na niego,oddalając wzrok od niknącego słońca.Lew lekko się uśmiechnął.
-Kiedy byłem mały,marzyłem o byciu królem.Później śmierć mojego ojca,życie w Hakunie Matacie,powrót,śmierć złego Skazy,urodzenie się Kiary,przyłączenie stad..wiele się działo w moim życiu,aż trudno to też zliczyć,-stary lew westchnął ciężko,-wiesz Sawo,nie musisz się obawiać,przodkowie i rodzina zawsze będą ci pomagać.Twoje życie będzie pełne mądrości,coś zmienisz i coś osiągniesz.
Sawa skinął głową.
-Dziękuję ,dziadku.
Simba położył końcówkę ogona na ramieniu lwa.
-Będziesz dobrym królem.

Siedzieli tak jeszcze długo,puki wszystkie gwiazdy nie odbiły się na niebie,a Siri wraz z Namą pożegnała się i wróciła do domu.
Sawa zaczął schodzić z czubka Lwiej Skały,ale zatrzymał się widząc,że Simba nie schodzi.
-Dziadku,nie idziesz?
-Już nie,Sawa.Droga każdego króla dobiega końca,-Simba uśmiechnął się lekko,-chce umrzeć w samotności.
-Nie zostawiaj mnie,-w oczach Sawy coś mignęło.
Simba pokręcił głową.
-Muszę,każdego droga dobiega końca.
Sawa wiedział,że nic nie zmieni.Przytulił dziadka,by później udać się do lwiej jaskini.

Simba tym czasem,znów podniósł wzrok na niebo.Wydawało mu się,że widzi Nalę,Sarabi i swojego ojca,wielkiego Mufasę.
Pomału zaczęli się pojawiać wszyscy.
Simba szedł z Lwiej Skały i położył się na dalekiej polanie,gdzie ojciec po raz pierwszy pokazał mu gwiazdy.Lew zamknął oczy,chodź wiedział,że już ich nie otworzy.Tak..niczego nie żałował.Życie było dobre.Teraz tylko musi czuwać nad swoją rodziną.

#10 Krąg Życia

Po śmierci Kovu, Simba i Kiara sami musieli sobie poradzić z rządzeniem Lwią Ziemią.Nie było to oczywiście trudne dla przodków Mohatu,ale mimo wszystko ojciec i córka stracili dwie bliskie sobie osoby.

Dla Shani jednak wszystko potoczyło się dobrze.Urodziła zdrową córeczkę i zdrowego synka.Razem z Kodą byli najszczęśliwsi na świecie.Oboje chcieli,by ich dzieci dorastały w bezpieczeństwie i szczęściu.

Córeczkę,która urodziła się o kilka minut wcześniej od brata,nazwali Maisha- co oznacza życie. Lwiczka miała jasne futro matki i jej zielone oczy.Była więc kopią Shani ,o takim samym delikatnym uśmiechu i rysach.

Syna nazwali Kopa. Lewek miał brązową sierść ojca,oczy matki i leciutką grzywkę czarną.Wydawał się dziarski,kiedy gryzł ogon siostry,denerwując tym małą.
Jednak Maisha wykazywała się niezwykłą cierpliwością.

Kiara i Shani były dumne ze swojej rodziny.Podobnie czuł się Simba,kiedy wpatrywał się w to co uczynił przez swoje życie.Już nie patrzył w przeszłość.Lew wiedział,że wkrótce i on odejdzie.
***
Siri także doczekała się narodzin lwiątka.Brązowa lwica z dumą wpatrywała się w brązową kulkę w jej łapach.Mała dostała oczy ojca,takie same zielone.Jednak po niej sierść,rysy i dziarskie spojrzenie.
 
Siri polizała córkę po główce,a mała przewróciła się w jej łapach.
-Nasza mała Nama,-Chaka usiadł obok ukochanej,kładąc na ziemi upolowaną zebrę.Schylił się ,polizał córkę po główce,a partnerkę za uchem.-Dobrze,że twoja mama nie ma nic do naszych polowań.
-Żyjemy przecież w Kręgu Życia,-oczy Siri zaświeciły się,-nasze stado się dobrze rozwinęło,czuję,że dobrze poprowadziłam misję.
-Nasza córeczka na pewno będzie dumna ze swojej mamy,-szepnął Chaka z czułością.
Siri skinęła głową.
 
Nagle dopadła ją myśl.Lwica wstała delikatnie.
-Przejdę się na spacer,dobrze?
-Dobrze,ale..czy ja coś złego powiedziałem?
-Skąd,-zaprzeczyła lwica.
Delikatnie podniosła swoją córeczkę,po czym opuściła jaskinię.
 
 
Siri udała się na granicę.Wiedziała,że jak jej córeczka dorośnie,będzie zwiedzała świat razem z mamą.A kto wie,może od razu pozna pierwszych przyjaciół i nauczy się polować? Może nawet zaprzyjaźni się z dwiema córkami Asante?
Siri cieszyła się ,że została matką i przyrzekła sobie,że będzie w tym najlepsza,chodź nie zapomniała,że musi także wychowywać i nauczyć córkę wszystkiego co może być jej potrzebne do przetrwania.
 
Siri przekroczyła granicę i znów poczuła pod łapami miękką trawę Lwiej Ziemi.Chodź ich teren obrosła trawa,było jej mniej niż na Lwiej Ziemi.Siri cieszyła się jednak,że rzeka czysta i ze zwierzyna pomału powracała.Za kilka lat,Ziemia Wyrzytków na pewno utraci tą nazwę.Siri nie chciała jednak,by jej stado zapomniało,że ten teren ,jest teraz ich.
 
Córka Kovu rozejrzała się uważnie.W oddali zauważyła wodopój.Pomału zbliżyła się w jego stronę.Położyła córkę blisko siebie,zanurzając język w chłodnej wodzie.
 
Podniosła uszy do pionu,gdy dosłyszała kroki.Skączyła jednak pić i dopiero wtedy się odwróciła.W jej stronę biegła Shani za nią dreptał Koda.
 
Siri przywitała siostrę przytulasem,a Shani polizała ją za uchem.
-Siri.Tak bardzo tęskniłam! Jak tam u ciebie? Czy wracasz na stałe?
-Ależ skąd,-zaśmiała się lwica.-Nie widziałaś,jak Zła Ziemia odżyła? Mam lojalne stado,mamy zwierzynę.
-Jesteś szczęśliwa?-w oczach Shani coś mignęło.
Siri skinęła głową.
-Jestem.-po czym dopowiedziała,-Widzę,że ty też.
Shani skinęła głową.

Koda wiedział,że siostry chcą zostać same.Położył więc swoje lwiątka blisko Shani,polizał ją w policzek i odszedł.Wybierze się dzisiaj na patrol z Sawą wcześniej.
 
Siri zaskoczona ,spojrzała na lwiątka swojej siostry.
-Zostałaś matką?!
-Tak.To są Maisha i Kopa,-powiedziała spokojnie Shani,-ja nazwałam córeczkę,Koda synka.Są takie śliczne.
-Prawda,przytaknęła Siri.
Spojrzała na swoją córeczkę.Shani także spojrzała na brązową kulkę,która zaczęła dreptać w stronę kuzynów.Dzieci zaczęły się bawić,lekko trącając się łapkami i gryząc w uszy.
Shani uniosła jedną brew do góry.
-Z kim..
-Z Chaką,-powiedziała szybko Siri,po czym się zaśmiała,-To mój partner przecież
Shani polizała córkę Siri po główce.
-Jak ją nazwałaś,siostro?
-Nama.
-Piękne i niespotykane imię,-przyznała jasna.
Siostry jeszcze chwile rozmawiały.O tym co je spotkało.
W końcu Shani zapytała:
-Chcesz spotkać się z mamą?
-Chciałabym..-Siri pewnie skinęła głową.
Przypomniała sobie ten dzień,kiedy odchodziła ze stada lwioziemców.Przypomniała sobie,jak Chaka odszedł z nią.Jego matka już wtedy nie żyła i zawsze zazdrościł Siri,że jej żyję.
 
Siri wzięła córeczkę w pysk,a Shani złapała swoje dzieci.Cała piątka ruszyła ku Lwiej Skale,gdzie przywitała ich szczęśliwa Kiara.
 
Ten dzień Siri spędziła z rodziną. Nie tylko z resztą ona...
 
 
Ciąg dalszy tego rozdziału w #11 c:

#9 Kiara

Córka Simby i nieżyjącej Nali ,księżniczka i królowa Lwiej Ziemi,lwica Kiara.Tak ją nazywali. Kiara od zawsze była wesoła i ciekawska,tak właśnie poznała Kovu. Jasna lwica nigdy nie chciała być królową, nie znosiła lekcji,a polowania jej nie szły.Dla Kiary najważniejsza była rodzina.

Z Kovu stworzyli dobrą parę.Kiara zawsze z uśmiechem wpatrywała się w swoje potomstwo.Sawę,Siri i Shani.Jej ukochane dzieci.

Kiara,otworzyła leciutko oczy,po czym ziewnęła,przeciągnęła się.Rozejrzała się po jaskini,prawie nikogo już nie było.Kiara wstała,by od razu udać się na czubek Lwiej Skały.Słońce dawno było w zenicie,ale Kiara i tak lubiła wpatrywać się w horyzont.Widok majestatycznej Lwiej Ziemi zapierał dech w piersiach.
W oddali widziała pasące się stada zebr i antylop.Widziała loty ptaków i Simbę rozmawiającego z Zazu na skałkach. Widziała polowanie lwic,na czele z Shani,oraz rozmawiających Leah i Kodę.W oddali zauważyła wracającego Sawę.

Kiara uśmiechnęła się lekko.Wkrótce zostanie babcią,wkońcu Shani brzuch jest coraz większy.Lwica wkrótce będzie wylegiwać się w jaskini,a Kiara zawsze będzie przy niej czuwać. W końcu to należy do obowiązków matki.

Kiara zbiegła z Lwiej Skały,lekkimi krokami przechadzając się po całej sawannie.Najpierw jednak udała się powoli do wodopoju,z którego napiła się chłodnej wody.
Kiara spojrzała na horyzont.Gdzieś tam była jej córka Siri.
Kiara tęskniła za nią i wyrzucała sobie,że robiła coś źle.Może była złą królową? Matką? Szybko jednak potrząsnęła głową.Starała się.Pocieszała i kochała swoją rodzinę całym sercem.Tak.Kiara musiała być dobrą lwicę,szanowaną przez całe stado.
***
Shani spotkała się z Kodą.Oboje wybrali się na baobab truchtem.
Rafiki przywitał ich ciepło,przytulając lwicę i lwa.
-Witajcie,na badania?
-Oczywiście,-przytaknął Koda
Przyjaciele byli już młodymi dorosłymi,co znaczyło wiele nowych obowiązków.Shani została główną lwicą polująca,a jej brat miał więcej lekcji,gdyż wkrótce zapewne objął by tron.
 
Rafiki zaprosił Shani do  drugiego "pomieszczenia",by ją przebadać.Koda usiadł by cierpliwie poczekać na powrót ukochanej.
Badania nie trwały długo i jasna lwica,wkrótce się przytuliła do lwa.Koda się uśmiechnął.
-Już wszystko jasne?
-Tak.-Shani skinęła głową.-Rafiki powiedział,że być może będą to dwa lwiątka!
-A płeć?
-Niestety nie zna
-Chciałbym córeczkę i synka,-lew przytulił lwicę.Shani musiała mu przyznać rację.Chcieli utworzyć prawdziwą rodzinę.
Córka Kiary odwróciła się do mandryla.
-Dziękuję Rafiki.
Szaman skinął głową,a kiedy dwójka lwów odeszła, usiadł w pozycji medytacyjnej.Zaczęły go dopadać otóż złe wizje.I nie mylił się.Zaczął trząść się od złych wspomnień,aż w końcu wstał na równe łapy.Dyszał ciężko.
Jego uczeń spojrzał na niego,przestając mieszać farbę.
-Co się stało?
-Muszę biec do Simby.Mam złe wieści.
Ale  nawet Rafiki wiedział,że jest za późno.
***
Widząc na horyzoncie czerwony migający punkt,Kiara się nie przejęła.Wojna? Wojen nie prowadzili,mieli same sojusze od zniknięcia Ziry.
Przeraziła się dopiero wtedy,kiedy punkt urósł i wydobył się z niego szary dym.Ogień! Kiara popędziła na Lwią Skałę, by ostrzec całe stado.
 
Oczywiście decyzja była szybka.Do wodopoju,czekać,aż ogień wygasi się przez deszcz,na który nadchodziło.
Kiara biegła na przodzie,za nią Shani i pozostałe członkinie stada.
Kovu oddalił się jednak,musiał zobaczyć ,czy nic nikomu się nie stało.Zwłaszcza utwierdził się w tym,kiedy zza potężnego dymu wydobyły się krzyki.
Okazało się,że należały do lwicy.Jednej z jego stada.Kovu wylądował obok niej,złapał za skórę i wyciągnął.
Postanowił jednak dłużej rozejrzeć się po terenie.Lwica tym czasem miała spokojnie udać się do Rafikiego,na ile jej siły pozwolą.
 
Kovu szukał dalej,jakby ktoś jeszcze mógł być potrzebującym.Zaczął się jednak dusić dymem.Lew zakaszlał.Szedł jednak dalej,chodź jego ruchy słabły.Zaczął rozmyślać nad swoim życiem.Czy mógł czegoś żałować,lub czy był dobrym królem i ojcem?
Jego myśli przerwał trzask.Lew zwrócił szybko uwagę.Drzewo osunęło się i spadło wprost na lwa.Kovu wydobył z siebie syknięcie pełne bólu.
Kontem oka dojrzał kształt,wynurzający się z dymu.Pomyślał bezgłośnie,żeby to nie była Kiara,Shani czy Sawa.
Był to jednak ktoś z jego rodziny.Kovu wystraszył się.Żeby tylko nic jej się nie stało.
Siri podbiegła do króla i wyciągnęła go,chodź były małe szanse ,że przeżyję.Wyciągnęła go z dymu.
-Tato..żyjesz?
Kovu przymknął oczy.Czuł się tak słaby,że wiedział,że wkrótce odejdzie.Każda droga w Kręgu Życia się kończyła i jego także.Za chwile spotka swoją siostrę ,brata i resztę rodziny i przyjaciół.Uśmiechnął się do córki.
-Jestem z was dumny.
Następnie zamknął oczy,by już ich nie otworzyć.
***
Kiara dowiedziała się o śmierci Kovu jako pierwsza i nie trzeba było sobie wyobrażać,w jaką popadła żałobę.
 
Siri szybko zniknęła ,wróciła do swoich,a Shani zaczęła rodzić.Kiara więc musiała wziąść się w garść.Była potrzebna tutaj.
Mam nadzieję,-Kiara spojrzała na niebo pełne gwiazd,-że kiedy będę odchodzić,przyjdziesz po mnie Kovu.


#8 Przywódczyni Wyrzutków

Siri biegła tak,że znów bolały ją łapy.Nie zwalniała jednak,że szczęścia i ekscytacji.Wkrótce odmieni się jej życie i chodź się bała,ciekawość zwyciężyła.

Siri znów na kogoś wpadła.Przewróciła się i z gniewem spojrzała na lwa.
-Przestań na mnie wpadać!
-Co taka zdenerwowana?-Chaka pomógł jej wstać,krzyżując z lwicą spojrzenie.
-Wybacz,Chaka,-Siri się zmieszała,otrzepała futro,-to z emocji.Właśnie się wyprowadzam.
-Czyli jednak się zgodziłaś na propozycję Binti?-zdziwił się Chaka.Po dłuższej chwili,kiwnął głową.-W takim razie idę z tobą.
-Nie powinieneś zostawiać Lwiej Ziemi
-I tak będę musiał jak stanę się dorosłym,nie jestem w łasce jak Koda czy nie jestem księciem jak twój brat.Chętnie z tobą ruszę.
Siri uśmiechnęła się ciepło.
-W takim razie,chodź! Czas goni.
Dwójka lwów puściła się biegiem w stronę granicy.Tam czekało na nich nowe życie.

Z początku ,Siri musiała przyznać ,że było trudno.Kiedy tylko weszli do obozu samotników,wszystkie oczy spojrzały na nich z nadzieją.Kovu strasznie się mylił,lwice które tu mieszkały,opuściły swój straszny dom,a kiedy nie dostały schronienia na Lwiej Ziemi,przez pochodzenie z rodu wroga domu Siri, zamieszkały tutaj.
Bora i Asante już na nią czekali,a u ich boku leżała starsza,pomarańczowa lwica.Binti.
Siri przywitała ją skinieniem głowy.
-To..od czego chcecie zacząć?-spytał Chaka
-Nie wiem.Na razie zajęliśmy się wysprzątaniem obozu.Siri..-Binti spojrzała na brązową lwicę,-teraz ty jesteś nową przywódczynią.
Siri skinęła głową.Poczuła ciężar ,który wbił się w jej bark.Lwica wyprostowała się,by przemówić do wszystkich.
-Musimy zaczekać,aż trawa całkowicie urośnie na tyle,by wróciła tu zwierzyna.Na szczęście ,woda jest czysta.
-Na co będziemy polować?-spytała czarna lwica,a brązowa,chuda towarzyszka jej zawtórowała.
-Będziemy nocą polować na Lwiej Ziemi,czasem na wolnym terenie lub w pustyni.Byle żeby zawsze mieć co jeść.Mogę wam obiecać,że wszystko pójdzie dobrze.

I faktycznie szło dobrze.Cała jedynastka lwów ,żyła według planu Siri.Przywódczyni starała się ,by wszystko szło jak najlepiej.
Pomału na ich terenie zamieszkały góralki,czy raz na jakiś czas,jakieś antylopy przychodziły by pojeść trawę.Samotnicy polowali także nocą ,jak i na wolnych terenach czy dżungli.

Siri uznała,że wszystko idzie dobrze.Nie utrzymywała jak na razie kontaktu z Lwią Ziemią i nie wiedziała,co się tam dzieję.Uznała jednak,że nie ma żadnej wojny, czy głodnu,a pora sucha skończyła się szybko, chodź dla samotników było to trudniejsze.

W końcu do ich stadka zaczęło przyłączać się więcej lwic.Siri starała się ,by wszyscy w  jej stadzie,byli ze sobą zżyci i by wszystko funkcjonowało według reguł i Kręgu Życia.
***
Siri ułożyła się na kamiennym podwyżu.Położyła głowę na łapach i przymknęła czerwono-brązowe oczy.Usłyszawszy jednak głuche kroki,otworzyła oczy.Chaka położył się koło niej i westchnął ze zmęczenia.
-Dzisiaj było ciężko,prawda?
Siri skinęła lekko głową.
Chaka polizał lwicę za uchem,a Siri uśmiechnęła się miło.
Położyła ogon na brzuchu.
-Wszystko idzie tak,jak miało iść.
Chaka skinął głową,a Siri ponownie przymknęła oczy.Była zbyt senna.

#7 Decyzja

Przez kolejny tydzień,który zleciał na polowaniu i nauce, Siri nie przestała chcieć naprawić ziemię ,która była zniszczona.
Odbyła rozmowę z Kiarą i lwica przyznała,że byłoby pięknie,gdyby wróciła do dawnego wyglądu ,jak za czasów Mohatu.
Odbyła rozmowę z Simbą ,lecz dziadek zaprzeczył słową córki,mówiąc,że Zła Ziemia zawsze taka pozostanie i lepiej skupić się na własnym domu.
Siri jednak czuła mocne pragnienie by wszystko naprawić,dlatego starała się jak najdokładniej przyjrzeć zniszczonej ziemi,by w końcu się na nią wybrać.
Okazja nada żyła się szybciej,niż myślała.

Bora miała odejść ze stada z bratem,kiedy Sawa uznał,że ich tygodniowy związek nie ma sensu.Siri złapała rodzeństwo,gdy już pomału odchodzili.Za brązową dreptał Chaka,jej wierny kompan.
-Poczekajcie! Mam do was prośbę.
-Jaką?-spytała zaciekawiona biała lwica
-Chce byście wybrali się ze mną do obozu lwów ze złej ziemi.
-Dlaczego?-zdziwił się Asante
-Potrzebuje coś sprawdzić.To jak ,pójdziecie?
Cała trójka zgodziła się.Asante ich poprowadził,a Siri czuła mrowienie na sierści.

Shani ,wolała wybrać się na polowanie z Kiarą.Zawsze dążyła do spędzania czasu z mamą,którą podziwiała.
Oczywiście Shani wszystko co robiła na polowaniu,robiła idealnie. Idealnie zmierzała odległość do skoku,szybko zabijała,cierpliwie się skradała i każde polowanie jej wychodziło.Kiara dalej nie umiała polować,jak za wieku swoich dzieci.

Sawa miał dość dzisiejszego partrolu,ale starał się to ukrywać.Jednak raport o wędrówkach słoni tak go zanudził,że na chwile się wyłączył.Akurat w tym momencie majordamus coś do niego powiedział,nie schodząc z grzbietu Kovu.
Sawa się ocknął.
-C-co?
-Pytałem,czy masz już narzeczoną,książę?-zagrzmiał surowy głos Zazu
Kovu spojrzał przez ramie na syna.
-Zostajesz w tyle Sawa.Wiem,że lekcje mogą cię nudzić,mnie też nudziły..-cicho się zaśmiał,na wspomnienie dawnych lat.-Ale jako książę..
-..masz być przykładny,-dokończył Sawa z uśmiechem
Reszta patrolu minęła mu raźniej.
***
Siri wróciła na Lwią Skałę pod wieczór i od razu położyła się spać,bez specjalnie pozostawionych dla niej resztek z kolacji.Sawa spojrzał porozumiewawczo na Leah.
-Myślisz,że o co jej chodzi?
-Pewnie jest zmęczona,-wtrąciła się Shani,po czym ziewnęła,-z resztą ja też,dobranoc!
Sawa wzruszył ramionami i ponownie spojrzał na brązową siostrę.Leah pocieszająco musnęła go ogonem.
-Nie martw się.
-Nie..nie martwię się.Czuję tylko,że coś się zbliża.
Następnie i książę wskoczył na podwyższenie ,by się położyć spać.
***
Sawa miał rację,coś miało nadchodzić.Siri podjęła decyzja,chodź była dla niej trudna. Ona chciała pomagać i postanowiła zająć się Złą Ziemią, jak własnym domem.Bo teraz to miał być jej dom.Siri poczekała jednak,że swoją decyzją,by nie ranić najbliższych.
 
Włóczyła się jak cień przez sawannę,obserwując własne rodzeństwo.Akcja się rozgrywała,a oni nawet o tym nie wiedzieli.
Siri otóż widziała,jak Shani i Koda spędzają razem czas.
Lub jak Sawa łapie żaby z jeziorka jak lwiątko.
Leah która  rozmawia z Kiarą
Słyszała rozmowę Kovu
Szeptania innych lwic
I widziała samotny patrol Simby,do którego później się przyłączyła.
Właśnie wtedy podjęła ostateczną decyzję,którą lew uszanował.
 
Postanowiła porozmawiać o tym z rodzicami.Wezwała więc ich na czubek Lwiej Skały.Oboje byli zaciekawieni.
-O co chodzi,córeczko?
-Podjęłam decyzję mamo i chce byście ją uszanowali,-wzięła głęboki wdech,-postanowiłam odejść z Lwiej Ziemi na Ziemię Wyrzutków i dobrze się nią zająć.
-Oszalałaś,Siri! Nic się z nią nie da zrobić! Jesteś księżniczką,przyszłą lwicą walczącą!-Kovu się zapowietrzył,-I nie znasz tych lwów
-Ależ znam.Jest ich niewiele,tylko siódemka,plus Bora,Asante  i ja,-Siri zmarszczyła brwi,-Nie próbuj mnie zatrzymać.Miałam wczoraj sen.Wiem,że to dobra decyzja.Nie należe do tego stada,zawsze byłam inna.
-Siri..kochanie...proszę,-Kiary oczy się zaszkliły,nie mogła stracić córki.
Siri jednak już postanowiła.
Skinęła głową,po czym puściła się biegiem w stronę wodopoju.Odpoczywało tam jej rodzeństwo.Siri przytuliła ich,nic nie mówiąc,nim znowu ruszyła biegiem ,tym razem do granicy.
 
Sawa i Shani wydali się nie wiedzieć o co chodzi.Tak więc ruszyli na Lwią Skałę,by się dowiedzieć.Tam wszystko wyjaśniła im Kiara,końcąc słowami :"niech sama odkryje swój los.Mam tylko nadzieję,że będzie bezpieczna".

#6 Koniec dzieciństwa

Dzieciństwo minęło dla Siri,Sawy i Shani tak szybko,że mogli powiedzieć,że za szybko.Dzieciństwo wspominali dobrze,zabawy,przyjaciele ,nowe wyzwania.

Sawa jako następca tronu,teraz ,jako nastolatek,musiał uczęszczać na więcej lekcji z Simbą,Kiarą czy Kovu.
Podobnie sprawa miała się u Siri i Shani,z tą różnicą,że lwice uczęszczały na lekcje polowania.
Leah i Koda dalej pozostali ich bliskimi przyjaciółmi,podobnie Bora.Asante odszedł jednak z Lwiej Ziemi,bo jak to powiedział ,i tak prędzej czy później musiałby to zrobić.

Kiara z dumą wpatrywała się w swoje dzieci.

Ten dzień zaczął się leniwy.Słońce zbyt mocno grzało,więc większość lwów wypoczywało nad wodopojem.Lwice spoglądały na bawiące się lwiątka,lub wybrały się na szybkie polowanie.Kiara stała na szczycie Lwiej Skały,wpatrując się w swoje ukochane dzieci.Sawa właśnie rozmawiał z Leah i Siri nad brzegiem wody.
Kovu,który siedział obok Kiary,zmarszczył brwi.Obawiał się,że kiedy nadejdą ich nastoletnia lata,Siri za bardzo będzie przypominać go za młodu.Lwica była nie tylko podobna,co kłótliwa i uparta.Była jednak także odważna i lojalna,o czym Kovu zapomniał,całe życie skupiając się na jej wadach.
Kiara myślała inaczej.W każdym z dzieci dostrzegała zalety i wady.Dla niej te dwie rzeczy były równie  ważne ,jak troska z którą matka otula dzieci.

Shani jako jedyna umknęła wzrokowi rodziców.Skryła się otóż tuż przy baobabie Rafikiego.Dołączył do niej Koda.Para musnęła się w długim pocałunku.
-Tęskniłem.
-Widzieliśmy się wczoraj,-zaśmiała się dźwięcznie Shani
-To już nie można tęsknić?-Koda uniósł do góry jedną brew,-wiesz,chętnie przejdę się na jakiś spacer.Co powiesz?
-Jestem za.
Ruszyli.

Siri ,kiedy znudziło jej się siedzenie nad wodopojem,poszła sama zapolować.Bała się otóż polować z kimś po tym,co spotkało jej babcię i wolała polować sama.
Wytropiła antylopę,do której zaczęła się skradać.Cicho,cierpliwie,łapa za łapą.Nigdy pod wiatr.Słyszała niemal głośno słowa Kiary,gdy je uczyła polować.Siri przygotowała się i...skoczyła,zatapiając kły w antylopie.

Leah dobrze polowała i też wybrała się na polowanie.Z tą różnicą,że żeby uczyć Sawę.Szli spokojnie przez sawannę,podczas kiedy Sawa jęczał:
-No spójrz na mnie,poprostu ideał..tylko,czemu jestem taki samotny?
Leah prychnęła.
-Bo ciągle to powtarzasz? -odwróciła się do niego,-może po prostu rozejrzyj się?
Sawa zamrugał kilka razy,nic nie rozumiejąc,a Leah przewróciła oczami.Lwica przypadła do ziemi,w poszukiwaniu zapachu zwierzyny.Wytropiła szybko stadko zebr.Oblizała pysk i przywołała cicho Sawę.Lew skinął jej głową i przypadł koło niej.Zaczęli się cicho przesuwać w stronę kopytnego stworzenia.
Sawa nadepnął na patyk ,po czym szybko wstał i ruszył w pogoń,mimo iż był dalej od zwierzyny.Leah warknęła do siebie.Naprawdę? Nie umie nawet polować,a jej narzeka zamiast...zamiast po prostu ją pokochać.

Ruszyła za lwem.
-Nie tak.Skaczesz gdy jesteś blisko i pamiętaj,by uważać na wiatr i patyki.

Przystąpili do drugiej próby,tym razem na antylopy.Sawa posłuchał zaleceń Leah i wkrótce ,oboje dopadli antylopę.
-Widzisz,udało się!-Leah zanurzyła kły w jej mięsie.
Sawa uśmiechnął się.
-Fajna z ciebie przyjaciółka.
-No ba!
Zaśmiali się i ponownie zaczęli wcinać swoją zdobycz.


Niewiele czasu później,cała szóstka spotkała się na skałkach,które były puste.Bora znów zaczęła przymilać się do Sawy,co denerwowało Leah,chodź tego nie okazywała.Shani znów rozmawiała tylko z Kodą, a Siri?
Siri przypomniało się,jak będąc dzieciakiem ganiała za Chaką.Teraz jednak lew oddalił się od ich paczki.
Siri spojrzała na zachodzące słońce.
Shani przybliżyła się do niej i wyszeptała.
-Widzisz to słońce? Codziennie daje nam coś pięknego,wystarczy tylko to dostrzec.
Siri skinęła z wolna głową.Jej delikatna siostrzyczka miała rację.
Brązowa znów spojrzała na daleki horyzont,na którym słońce zaczęło już niknąc,a niebo przybrało kolor granatu.

Przyjaciele wyszukiwali w migających gwiazdach kształty i na tym im upłynęła cała noc (nie licząc spania ,he he)

Następnego dnia,Kovu odnalazł Sawę  i zabrał go na poranny obchód.Bora musiała lecieć dzisiaj na spotkanie z bratem na granicy i Siri z chęcią się do niej przyłączyła.Leah wybrała się z Shani na polowanie,tak więc Koda został dzisiaj sam.

Bora i Siri z chęcią przedzierały się przez wysoką trawę,aż ujrzeli na granicy znajome jasne futro.Bora podbiegła do brata i mocno go przytuliła.Zaczęli rozmowę.Siri natomiast szukała wzrokiem czegoś na Złej Ziemi,co może świadczyć o jej odrośnięciu.Widziała niską trawkę i czystą wodę.Uśmiechnęła się lekko.
-Miło cię widzieć ,Siri.
-Ciebie też,-brązowa odwróciła się do jasnego lwa,-co tam porabiasz?
- Chodzę tu i tam,klawe życię! Ostatnio zatrzymałem się tutaj w stadzie wyrzutków.
-Czym?-spytała zdziwiona Bora
-No wiesz,siostro,na Złej Ziemi dalej mieszka kilka lwów.Niewiele ,ale jednak.
Siri wybałuszyła oczy.Czyli było tu jednak życie! Postanowiła porozmawiać o tym z ojcem.Pożegnała się więc z przyjaciółmi i czym prędzej pognała na Lwią Skałę.

Łapy piekły ją od wysiłku,ale mimo wszystko nie zamierzała się zatrzymać.Przez to się z kimś zderzyła .Szybko wskoczyła na równe łapy,by wybełkotać:"przepraszam",wtedy jednak dojrzała lwa i w porę się zawiesiła.Uśmiechnęła się szyderczo.
-Nie chodź z głową w chmurach,Chaka
Chaka uśmiechnął się przenośnie.
-To ty na mnie wpadłaś K-S-I-Ę-Ż-N-I-C-Z-K-O
Siri prychnęła
-Przynajmniej możesz powiedzieć,że na ciebie poleciałam
-A tak nie jest?
Siri zawiesiła się.Może i jak byli mali to mu to okazywała,ale teraz o tym nie myślała.Cofnęła się.
-Muszę pilnie biec.Pa!
-Do zobaczenia!-odkrzyknął lew,patrząc jak lwica porywa się i biegnie na Lwią Skałę.

Siri dobrze myślała,że spotka tam Kovu.Lew leżał na czubku,spoglądając leniwie na swoje królestwo.Siri podeszła do niego,więc Kovu usiadł.
-Cześć córeczko,co się stało?
-Tato,dowiedziałam się dzisiaj,że na Złej Ziemi żyje nadal kilka lwów.Może byśmy ich przyłączyli do stada?
Uśmiech szedł z pyska Kovu
-Dlaczego niby?
-Bo ich ziemia jeszcze nie odżyła.Niby należy do nas,ale nie dbamy o nią tak jak powinniśmy.Możemy przesłać tam zwierzynę i..
-Siri,dość! Niech zostanie jak jest.Pozbędę się tych lwów,jeśli będą nam zagrażać,-po czym dodał,-Mama zabrała twoją kuzynkę na próbne polowanie.Dołącz do nich na polanie.
-Ale..
-Siri!
Siri skinęła posłusznie głową i zrobiła tak,jak chciał Kovu.