Dla Shani jednak wszystko potoczyło się dobrze.Urodziła zdrową córeczkę i zdrowego synka.Razem z Kodą byli najszczęśliwsi na świecie.Oboje chcieli,by ich dzieci dorastały w bezpieczeństwie i szczęściu.
Córeczkę,która urodziła się o kilka minut wcześniej od brata,nazwali Maisha- co oznacza życie. Lwiczka miała jasne futro matki i jej zielone oczy.Była więc kopią Shani ,o takim samym delikatnym uśmiechu i rysach.
Syna nazwali Kopa. Lewek miał brązową sierść ojca,oczy matki i leciutką grzywkę czarną.Wydawał się dziarski,kiedy gryzł ogon siostry,denerwując tym małą.
Jednak Maisha wykazywała się niezwykłą cierpliwością.
Kiara i Shani były dumne ze swojej rodziny.Podobnie czuł się Simba,kiedy wpatrywał się w to co uczynił przez swoje życie.Już nie patrzył w przeszłość.Lew wiedział,że wkrótce i on odejdzie.
***
Siri także doczekała się narodzin lwiątka.Brązowa lwica z dumą wpatrywała się w brązową kulkę w jej łapach.Mała dostała oczy ojca,takie same zielone.Jednak po niej sierść,rysy i dziarskie spojrzenie.
Siri polizała córkę po główce,a mała przewróciła się w jej łapach.
-Nasza mała Nama,-Chaka usiadł obok ukochanej,kładąc na ziemi upolowaną zebrę.Schylił się ,polizał córkę po główce,a partnerkę za uchem.-Dobrze,że twoja mama nie ma nic do naszych polowań.
-Żyjemy przecież w Kręgu Życia,-oczy Siri zaświeciły się,-nasze stado się dobrze rozwinęło,czuję,że dobrze poprowadziłam misję.
-Nasza córeczka na pewno będzie dumna ze swojej mamy,-szepnął Chaka z czułością.
Siri skinęła głową.
Nagle dopadła ją myśl.Lwica wstała delikatnie.
-Przejdę się na spacer,dobrze?
-Dobrze,ale..czy ja coś złego powiedziałem?
-Skąd,-zaprzeczyła lwica.
Delikatnie podniosła swoją córeczkę,po czym opuściła jaskinię.
Siri udała się na granicę.Wiedziała,że jak jej córeczka dorośnie,będzie zwiedzała świat razem z mamą.A kto wie,może od razu pozna pierwszych przyjaciół i nauczy się polować? Może nawet zaprzyjaźni się z dwiema córkami Asante?
Siri cieszyła się ,że została matką i przyrzekła sobie,że będzie w tym najlepsza,chodź nie zapomniała,że musi także wychowywać i nauczyć córkę wszystkiego co może być jej potrzebne do przetrwania.
Siri przekroczyła granicę i znów poczuła pod łapami miękką trawę Lwiej Ziemi.Chodź ich teren obrosła trawa,było jej mniej niż na Lwiej Ziemi.Siri cieszyła się jednak,że rzeka czysta i ze zwierzyna pomału powracała.Za kilka lat,Ziemia Wyrzytków na pewno utraci tą nazwę.Siri nie chciała jednak,by jej stado zapomniało,że ten teren ,jest teraz ich.
Córka Kovu rozejrzała się uważnie.W oddali zauważyła wodopój.Pomału zbliżyła się w jego stronę.Położyła córkę blisko siebie,zanurzając język w chłodnej wodzie.
Podniosła uszy do pionu,gdy dosłyszała kroki.Skączyła jednak pić i dopiero wtedy się odwróciła.W jej stronę biegła Shani za nią dreptał Koda.
Siri przywitała siostrę przytulasem,a Shani polizała ją za uchem.
-Siri.Tak bardzo tęskniłam! Jak tam u ciebie? Czy wracasz na stałe?
-Ależ skąd,-zaśmiała się lwica.-Nie widziałaś,jak Zła Ziemia odżyła? Mam lojalne stado,mamy zwierzynę.
-Jesteś szczęśliwa?-w oczach Shani coś mignęło.
Siri skinęła głową.
-Jestem.-po czym dopowiedziała,-Widzę,że ty też.
Shani skinęła głową.
Koda wiedział,że siostry chcą zostać same.Położył więc swoje lwiątka blisko Shani,polizał ją w policzek i odszedł.Wybierze się dzisiaj na patrol z Sawą wcześniej.
Siri zaskoczona ,spojrzała na lwiątka swojej siostry.
-Zostałaś matką?!
-Tak.To są Maisha i Kopa,-powiedziała spokojnie Shani,-ja nazwałam córeczkę,Koda synka.Są takie śliczne.
-Prawda,przytaknęła Siri.
Spojrzała na swoją córeczkę.Shani także spojrzała na brązową kulkę,która zaczęła dreptać w stronę kuzynów.Dzieci zaczęły się bawić,lekko trącając się łapkami i gryząc w uszy.
Spojrzała na swoją córeczkę.Shani także spojrzała na brązową kulkę,która zaczęła dreptać w stronę kuzynów.Dzieci zaczęły się bawić,lekko trącając się łapkami i gryząc w uszy.
Shani uniosła jedną brew do góry.
-Z kim..
-Z Chaką,-powiedziała szybko Siri,po czym się zaśmiała,-To mój partner przecież
Shani polizała córkę Siri po główce.
-Jak ją nazwałaś,siostro?
-Nama.
-Piękne i niespotykane imię,-przyznała jasna.
Siostry jeszcze chwile rozmawiały.O tym co je spotkało.
W końcu Shani zapytała:
-Chcesz spotkać się z mamą?
-Chciałabym..-Siri pewnie skinęła głową.
Przypomniała sobie ten dzień,kiedy odchodziła ze stada lwioziemców.Przypomniała sobie,jak Chaka odszedł z nią.Jego matka już wtedy nie żyła i zawsze zazdrościł Siri,że jej żyję.
Siri wzięła córeczkę w pysk,a Shani złapała swoje dzieci.Cała piątka ruszyła ku Lwiej Skale,gdzie przywitała ich szczęśliwa Kiara.
Ten dzień Siri spędziła z rodziną. Nie tylko z resztą ona...
Ciąg dalszy tego rozdziału w #11 c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz